-Poczekaj.-przyciągnął ją do siebie w taki sposób, że ich ciała przylegały do siebie.-Mam twoją książkę.-z czarnej torby wyciągnął tom.-To twoja?
-Musiałam zostawić ją w kawiarni.-szepnęła.-Dziękuję.-uśmiechnęła się.
-Pozwól, że Cię odprowadzę. Nie powinnaś sama spacerować po nocy.
-Miałam kiedyś swojego anioła stróża, ale musiałam się z nim rozstać.
Odprowadził ją pod wskazaną klatkę i odszedł dopiero, gdy dziewczyna zniknęła w windzie.
Czerwiec 2012r
Ostatni raz wygładziła przed lustrem małą czarną. Spryskała ciało mgiełką o zapachu śliwki i biorąc do ręki torebkę, opuściła mały pokoik. Żegnając z dziadkami, wyszła na zewnątrz. Stanęła przy znajomym samochodzie, który dostała na osiemnaste urodziny i po kwadransie oczekiwania, ujrzała swojego ukochanego.
-Ile można na Ciebie czekać?-zaśmiała się Melka.-Potrzebujesz więcej czasu niż kobiety.
-Zaspałem.-mruknął.-Ale do zakończenia roku masz jeszcze pół godziny.
-To, co ty robiłeś w nocy, że zaspałeś?
-Myślałem tylko o Tobie.
-Głupek!-wykrzyknęła, gdy wziął ją wysoko na ręce.-Ale i tak kocham Cię całym serduszkiem.
Po odebraniu świadectwa znowu pojawili się na Osiedlu Leśnym. Byli parą, a ich miłość była fantastyczna. Przy Janku odzyskała wiarę w siebie i poczuła się stuprocentową kobietą. Kochał ją taką, jaką była, dlatego przez cały czas zachowywała swoją prawdziwą twarz. Pogodziła się z rodzicami i kilka razy w miesiącu odwiedzała ich w Krakowie. Nareszcie los się dla niej uśmiechnął, a Melka już nie miała wrażenia, że za każdym rogiem ulicy czyha zło. Od teraz szła z podniesioną głową i zrozumiała, że nie warto się bać. Pokochała świat i zaakceptowała ludzi. W końcu Amelia Kowalska to dobra dziewczyna, lecz jeszcze do niedawna była zagubiona. Wszystko zmienił ten jedyny, ten najukochańszy. Tym wymarzonym okazał się Jan Nowakowski. Przy nim czuła się bezpieczna. Od teraz nie przejmowała się swoim wyglądem, figurą i zainteresowaniami. Okazała się doskonała.
To dla niej postanowił zaryzykować. Ludzie powtarzają, że miłość na odległość nie istnieje, a w końcu ich dzieliło ponad dwieście osiemdziesiąt kilometrów. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i zrozumiał, że wkrótce Bydgoszcz stanie się dla niego drugim domem.
Zdecydowała, że dalej nie może tak żyć. Musiała spotkać się z Nikodemem. Wiedziała, że jemu także jest ciężko. Niecodziennie człowiek dowiaduje się, że zakochał się w kimś z rodziny i w dodatku tak bliskiej. Przed osiemnastą wyciągnęła Nowakowskiego z mieszkania i wybrali się do pobliskiej kawiarenki. Amelia od marca tworzyła z Jankiem idealną parą, dlatego widok samotnego i przede wszystkim smutnego kuzyna sprawił, że poczuła się niepewnie. Przez chwilę nie wiedziała czy postąpiła dobrze, że związała się z jego najlepszym przyjacielem, ale w końcu każdy zasługuje na szczęście.
-Amelka!-chłopak krzyknął rozradowany jej imię i przytulił ją do siebie.-Przemyślałem wszystko i wiem, że nikt nie zabroni mi przyjaźni z Tobą.-dziewczyna zrozumiała, że go odzyskała.
-Obawiałam się, że już nigdy nie będziesz chciał mnie widzieć.-szepnęła.
-No coś ty, Mela.-zaśmiał się.-Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, kuzyneczko.-ucałował ją w policzek.
Dopiero w tym momencie świat odzyskał dawne kolory. Miała przy sobie Janka i Nikodema. Dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Niczego innego już nie pragnęła.
~*~
Napisałam i mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Ten rozdział miał być o wiele krótszy, ale kilka minut temu zawitała wena i dopisałam jeszcze trochę :)
Czekam na Wasze komentarze ;)
Buźka :*
ps. Rozdziału nie sprawdzałam, więc jeżeli występują w nim jakieś błędy to przepraszam.