środa, 27 stycznia 2016

VIII.I dopiero teraz jestem szczęśliwa.

Brunetka nie lubiła rozmawiać z obcymi. Od pamiętnej nocy kilka miesięcy temu przestała się bać, ale po tym, jak w jej życiu zabrakło Nikodema wszystkie lęki znowu wyszły na wierzch. Widok przystojnego bruneta spowodował, że Amelka miała ochotę zniknąć za drzwiami wejściowymi bloku, lecz w ostatniej chwili poczuła, jak złapał ją za nadgarstek.

-Poczekaj.-przyciągnął ją do siebie w taki sposób, że ich ciała przylegały do siebie.-Mam twoją książkę.-z czarnej torby wyciągnął tom.-To twoja?

-Musiałam zostawić ją w kawiarni.-szepnęła.-Dziękuję.-uśmiechnęła się.

-Pozwól, że Cię odprowadzę. Nie powinnaś sama spacerować po nocy.

-Miałam kiedyś swojego anioła stróża, ale musiałam się z nim rozstać.

Odprowadził ją pod wskazaną klatkę i odszedł dopiero, gdy dziewczyna zniknęła w windzie.


Czerwiec 2012r

Ostatni raz wygładziła przed lustrem małą czarną. Spryskała ciało mgiełką o zapachu śliwki i biorąc do ręki torebkę, opuściła mały pokoik. Żegnając z dziadkami, wyszła na zewnątrz. Stanęła przy znajomym samochodzie, który dostała na osiemnaste urodziny i po kwadransie oczekiwania, ujrzała swojego ukochanego.

-Ile można na Ciebie czekać?-zaśmiała się Melka.-Potrzebujesz więcej czasu niż kobiety.

-Zaspałem.-mruknął.-Ale do zakończenia roku masz jeszcze pół godziny.

-To, co ty robiłeś w nocy, że zaspałeś?

-Myślałem tylko o Tobie.

-Głupek!-wykrzyknęła, gdy wziął ją wysoko na ręce.-Ale i tak kocham Cię całym serduszkiem.

Po odebraniu świadectwa znowu pojawili się na Osiedlu Leśnym. Byli parą, a ich miłość była fantastyczna. Przy Janku odzyskała wiarę w siebie i poczuła się stuprocentową kobietą. Kochał ją taką, jaką była, dlatego przez cały czas zachowywała swoją prawdziwą twarz. Pogodziła się z rodzicami i kilka razy w miesiącu odwiedzała ich w Krakowie. Nareszcie los się dla niej uśmiechnął, a Melka już nie miała wrażenia, że za każdym rogiem ulicy czyha zło. Od teraz szła z podniesioną głową i zrozumiała, że nie warto się bać. Pokochała świat i zaakceptowała ludzi. W końcu Amelia Kowalska to dobra dziewczyna, lecz jeszcze do niedawna była zagubiona. Wszystko zmienił ten jedyny, ten najukochańszy. Tym wymarzonym okazał się Jan Nowakowski. Przy nim czuła się bezpieczna. Od teraz nie przejmowała się swoim wyglądem, figurą i zainteresowaniami. Okazała się doskonała.

To dla niej postanowił zaryzykować. Ludzie powtarzają, że miłość na odległość nie istnieje, a w końcu ich dzieliło ponad dwieście osiemdziesiąt kilometrów. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i zrozumiał, że wkrótce Bydgoszcz stanie się dla niego drugim domem.

Zdecydowała, że dalej nie może tak żyć. Musiała spotkać się z Nikodemem. Wiedziała, że jemu także jest ciężko. Niecodziennie człowiek dowiaduje się, że zakochał się w kimś z rodziny i w dodatku tak bliskiej. Przed osiemnastą wyciągnęła Nowakowskiego z mieszkania i wybrali się do pobliskiej kawiarenki. Amelia od marca tworzyła z Jankiem idealną parą, dlatego widok samotnego i przede wszystkim smutnego kuzyna sprawił, że poczuła się niepewnie. Przez chwilę nie wiedziała czy postąpiła dobrze, że związała się z jego najlepszym przyjacielem, ale w końcu każdy zasługuje na szczęście.

-Amelka!-chłopak krzyknął rozradowany jej imię i przytulił ją do siebie.-Przemyślałem wszystko i wiem, że nikt nie zabroni mi przyjaźni z Tobą.-dziewczyna zrozumiała, że go odzyskała.

-Obawiałam się, że już nigdy nie będziesz chciał mnie widzieć.-szepnęła.

-No coś ty, Mela.-zaśmiał się.-Pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć, kuzyneczko.-ucałował ją w policzek.

Dopiero w tym momencie świat odzyskał dawne kolory. Miała przy sobie Janka i Nikodema. Dwóch najważniejszych mężczyzn w jej życiu. Niczego innego już nie pragnęła.


~*~
Napisałam i mam nadzieję, że się Wam spodoba ;)
Ten rozdział miał być o wiele krótszy, ale kilka minut temu zawitała wena i dopisałam jeszcze trochę :)
Czekam na Wasze komentarze ;)
Buźka :*
ps. Rozdziału nie sprawdzałam, więc jeżeli występują w nim jakieś błędy to przepraszam.



czwartek, 21 stycznia 2016

VII.Spojrzałam raz i się zakochałam.

Młoda brunetka szczęśliwa wbiegła do mieszkania swoich dziadków. Pozbyła się niebieskiej, pikowanej kurtki i wstąpiła do kuchni. Miała ochotę na gorącą herbatę, ale zrezygnowała z tego pomysłu, gdy oprócz matki zobaczyła także ojca. Dziewczyna wolała zamknąć się w swoim pokoju i w spokoju zaczęła odrabiać pracę domową z języka polskiego. Nie mogła się na tym skupić, ale zawzięcie pisała kolejne zdania.

-Musimy porozmawiać.-spojrzała na smutną twarz taty.

-Średnia chyba zadawalająca, a ja nie sprawiam żadnych kłopotów.

-Chodzi mi o Nikodema Wolańskiego.

Skąd znał bruneta? Przecież nie widział go nigdy w życiu, a ona nie chwaliła się nowym przyjacielem.

-To może być dla Ciebie szokująca wiadomość, ale Nikodem jest synem mojego brata.

Jakiego znowu brata? Tata nie miał rodzeństwa. Jako trzylatek trafił do domu dziecka i nie miał bliskiej rodziny. Dla siedemnastolatki skończył się świat. Pierwszy raz w życiu się zakochała, a teraz dowiedziała się, że dwie godziny temu całowała własnego kuzyna. Rozpłakała się i wpadła w ramiona taty. Niby wymuszał na niej dobre wyniki w nauce i traktował ją nadal, jak małą dziewczynę, ale Amelia dopiero w tej chwili zrozumiała, że robił to dla jej dobra.



Styczeń 2012r
 
Nie kontaktowała się z Wolańskim, nie odpisywała na jego wiadomości i zrezygnowała z weekendowej pracy w salonie pani Alicji, a raczej cioci. Poświęciła ten wolny czas na dodatkowe zajęcia z ratownictwa medycznego. Czekał ją jeszcze rok liceum, ale Melka już pragnęła być studentką. Dostała powołanie i codziennie o dwudziestej stawiała się na nowych lekcjach. Z dnia na dzień dowiadywała się coraz więcej i dostawała mnóstwo pochwał od swoich nauczycieli. Z wielką ciekawością czytała nową książkę spacerując uliczkami Bydgoszczy. Nie zwracała uwagi na ludzi tylko pochłaniała literaturę. Z racji tego, że właśnie rozpoczął się weekend wstąpiła do pobliskiej galerii na krótkie zakupy z Hanką. Koleżanka z klasy w przyszłym tygodniu miała mieć osiemnastkę i poszukiwała na ten dzień idealnej kreacji. Siedemnastolatki po godzinie siedziały w barze popijąc karmelową kawę.

-Widzisz tego chłopaka?-Hania szturchnęła ją w ramię.-Pożera Cię wzrokiem.-zaśmiała się.

Amelia od kilku dłuższych minut przypatrywała się jemu i czuła, jak jej serce skacze z radości. Miał obłędny uśmiech, a jego oczy były, jak zaczarowane. Czar, jednak prysł, gdy zobaczyła, że przyszedł tutaj z Wolańskim.

-Jest już dwudziesta druga, muszę lecieć.-pocałowała koleżankę w policzek i wyszła.

Szła w stronę osiedla niepewnym krokiem. Ktoś złapał ją za rękę, powodując, że przez jej ciało przeszły ciarki. Odwrócił ją w swoją stronę, a ona nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła.


~*~
Niko jest jej kuzynem :(
Dziewczyna jakoś nie może się z tym pogodzić, dlatego cały czas go omija.
Znajdzie szczęście?
Czekam na Wasze opinie.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

VI.Czasami mam pragnienie, by zacząć moje życie od nowa.

Przerażona wbiła wzrok w podłogę, która w tym momencie wydawała jej się interesującym obiektem. Przeczesała nerwowo włosy i zarzuciła długą grzywkę do tyłu. Przypomniała sobie, że zeszyt ostatnio był w rękach Hanki, dlatego wiedziała, że może znajdować się tam wszystko.

Widząc pełen lęku wzrok Melki, wyciągnął z środka dwa bilety, które przed chwilą sam schował.

-Słyszałem, że lubisz takie filmy, dlatego zapraszam.-uśmiechnął się.-Zrobiłaś taką minę jakby było napisane ,,Amelia+Nikodem=wielka miłość''.

Zamiast zwykłego słowa dziękuję albo całusa w policzek, oberwał w ramię z całej siły. Całą noc poświęcili na długą rozmowę. Ich przyjaźń rozpoczęła się nietypowo, ale oboje nie wyobrażali sobie życia bez siebie.

Sobotni poranek nie należał do najłatwiejszych. Melka nie mogła się ruszyć, nie myślała i postanowiła, że lepiej będzie jak ponownie wróci do krainy Morfeusza. Obudził ją dopiero hałas, którego autorem był Wolański. Chłopak właśnie zakładał spodnie, a ona z przerażenia zaczęła z trudem łapać oddech.

-Nie chciałem Cię obudzić.-przyklęknął przy łóżku.

-Jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, tak?

-Nie.-złapał ją za rękę.

-Ubieraj się i zaczekaj na mnie na zewnątrz.-jak poprosiła, tak zrobił.

Siedemnastolatka chciała przypomnieć sobie wydarzenia z nocy, lecz w głowie panowała totalna pustka. Miała tylko nadzieję, że nie wygłupiła się i nie straci przez swoje zachowanie Nikodema. Takiej głupiej wersji siebie jeszcze nie widziała. Zmieniła się. Przez te trzy miesiące nie poznawała się. W Bydgoszczy już nie istniała ta spokojna, cicha Amelia Kowalska. Coraz częściej myślała o wysokim brunecie i ostatnio powiedziała kilka zdań na temat znienawidzonej sąsiadki. Jeszcze rok temu nie odezwałaby się słowem, a teraz? Teraz zamiast grzecznej Melki zaistniała ta gorsza wersja brunetki. Wychodząc z blogu spotkała swoją matkę, spojrzała na nią złowrogim spojrzeniem i ominęła bez słowa.

Kobieta ledwo poznała swoje dziecko, swoją małą dziewczynkę. Długie włosy zostały skrócone, a modne ubrania zastąpiła tanią koszulą i granatowymi rurkami. Nie tak wyobrażała sobie swoją córkę. Dodatkowo spotkała ją w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Obserwowała parę do tej pory, aż znikneli za rogiem ulicy. Trzymali się za rękę, więc musiało łączyć ich coś więcej niż przyjaźń.

Mela nigdy nie miała swojego zdania w domu. Ubrania, buty i wszelkie dodatki wybierała znana w całym Krakowie matka. Ojciec chodząc na wywiadówki liczył na coraz lepsze oceny. Dziewczyna się starała, ale rzadko kiedy było dobrze. Po wielu kłótniach zgodzili się na wyjazd córki do dziadków, ale warunkiem pozostania w Bydgoszczy była średnia 5,0. Kowalska oczywiście zarywała większość nocy i przynosząc kartkę z propozycją ocen na pierwszy semestr, była w siódmym niebie, gdy średnia wynosiła 5,1. Postarała się, ale nie chciała dłużej żyć pod dyktando rodziców. W kinie zamiast oglądać z zainteresowaniem film, wolała myśleć. Z wielkim zainteresowaniem przyglądała się Wolańskiemu, a jego osoba kręciła ją. Chciała raz w życiu zaszaleć i dlatego po wyjściu z galerii, zaczęła go całować.

-Jestem zaskoczony.-szepnął jej do ucha.

-Mam nadzieję, że pozytywnie?

-Jak najbardziej.-musnął jej wargi.

Minęło już pięć godzin odkąd młoda Kowalska opuściła mieszkanie dziadków. Matka od przyjazdu cały czas rozmawiała ze swoimi rodzicami i była zaniepokojona zachowaniem córki. Mimo, że Janina i Lucjan Zagórscy byli zachwyceni swoją wnuczką to ona nie słuchała ich dobrej opinii. Pijąc drugą herbatę, zaczęła dopytywać się o nieznajomego mężczyznę, z którym spotkała Amelkę.

-Znacie go?

-Wczoraj przyszedł i z tego, co wiem uczyli się do późna.-odpowiedział starszy mężczyzna.

-Nie chciałabym zostać babcią, dlatego uważajcie na nią.

-Nie posądzaj Amelki o takie rzeczy.-w obronie nastolatki stanęła jej babcia.-Ona cały czas się uczy, w szkole jest grzeczna i dodatkowo pracuje, więc nie sprawia nam żadnych problemów.

-A wiecie chociaż jak on się nazywa?

-Nikodem Wolański, to dobry chłopak, znam jego rodziców, więc wiem, że przy nim Melcia jest bezpieczna.

-Wolański?-Patrycja Kowalska zachłysnęła się śliną.

-No tak, a coś się stało?

-O mój Boże...



~*~
Szósteczka też tajemnicza :3
Amelka aż tak się zmieniła? liczyliście, że taka będzie?
Patrycja Kowalska chyba nie jest zachwycona wiadomością o tożsamości chłopaka :O.
Czekam na opinie :3
Całusy :*

piątek, 15 stycznia 2016

V.Uzależnił mnie od siebie, zniknął, ale jednak wrócił.

Niewyobrażalnie szybko minął przedostatni miesiąc tego roku. Obecnie była pierwsza połowa grudnia, a Amelia nadal nie miała żadnego kontaktu z Nikodemem. Co weekend chodziła do salonu jego mamy, ale nie miała tyle odwagi, aby zadawać jakiekolwiek pytania. Odkąd tylko pamiętała była osobą nieśmiałą, ale mimo to wszyscy ją lubili. Piątkowy wieczór spędzała w swoim pokoju pod grubym kocem z laptopem na kolanach. Czytała właśnie e-maila od kuzynki, gdy usłyszała ciche pukanie.

-Melka, masz gościa.-szepnął dziadek, zerkając w stronę drzwi.

Liczyła, że będą to rodzice albo Hanka, której dzisiaj nie było w szkole, lecz niezapowiedzianym gościem okazał się Wolański.Na taką niespodziankę nie była gotowa. Odetchnęła z ulgą, dlatego że brunet wybrał odpowiednią godzinę na odwiedziny, ponieważ jeszcze kilkanaście minut temu w pokoju Melki panował bałagan. Dziewczyna nie miała na nic czasu. Najczęściej osiem godzin spędzała w szkole, następnie chodziła na dodatkowe zajęcia, a w nocy wcale nie spała tylko się uczyła. Od kilku tygodni była uzależniona od napojów energetycznych, ale ostatni wypiła wczoraj i obiecała, że od dziewiątego grudnia już więcej po to nie sięgnie.

Po dwumiesięcznym pobycie w szkole sportowej nareszcie wrócił do ukochanego miasta. Stesknił się za młodą brunetką i cieszył się, że potajemnie otrzymał jej adres zamieszkania. Jak się okazało dziewczyna mieszkała niedaleko niego, a on zdziwiony był tym, że wcześniej jej nie zobaczył. Zwracał szczególną uwagę na piękne kobiety, a ją zobaczył dopiero pewnej pechowej nocy, gdy zaczepiła ją grupa dresiarzy. Drzwi od mieszkania z numerem siedemnastym otworzył starszy pan, który okazał się wiernym kibicem Delecty. Siedemnastolatek na okrągło marzył, aby w niedalekiej przyszłości zostać zawodnikiem tego klubu. Wierzył od początku, że mu się uda i postanowił, że nigdy nie zrezygnuje ze swojego najważniejszego marzenia w życiu.

Kowalska szybko zamknęła drzwi od swojego pokoju i nie wiedziała czy się śmiać, a może płakać. W kuchni siedziała znienawidziona przez nią sąsiadka, która pewnie już jutro poinformuje całe osiedle o rzekomym związku siedemnastolatki. Miała na szczęście w pokoju czyste szklanki, dwulitrowy sok grejfprutowy i paczkę delicji wiśniowych, więc liczyła na to, że jej gość nie umrze tutaj z głodu.


-Będziemy tak siedzieć i milczeć?-zaśmiał się, sięgając z biura zapełnioną szklankę.

-Możemy i pomilczeć, kłamczuchu.

-To znaczy, że jest tu ktoś oprócz mnie?- ledwo powstrzymał śmiech.

Humor Amelki od razu się poprawił. Nikodem sprawiał, że dzień zamieniał się z szarych barw na kolorowe. Widząc go szóstego października po raz ostatni naprawdę czuła się osamotniona. W końcu stał się jej najlepszym przyjacielem. Mela przyjaźniła się jedynie z dziewczynami, więc poważny, a zarazem śmieszny Nikodem Wolański zmienił jej życie w kilka sekund. Codziennie rano bez powodu uśmiechała się i wiedziała, że jest to zasługa bruneta.

-Z tego, co słyszałam to ty kłamałeś mojemu dziadkowi, że potrzebujesz pilnie zeszytu od chemii.- po dłuższej chwili, odezwała się.

-No właśnie zeszyt od chemii!- krzyknął rozradowany.-To ten?- sięgnął niebieski kołozeszyt.

-Przypominam, że w poniedziałek jest kartkówka!-żartowała sobie.

-A, co my tu mamy?...


~*~
I jest piąteczka.
Taka długość Wam odpowiada? :)
Panienka Nowaq ma ferie, więc zadba o nowe rozdziały :)
Jak dobrze kojarzę to niedługo będzie nowy blog (chyba Anderson lub Piano tam będzie) xD.
Co takiego Niko odkrył w zeszycie Melki?
Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale, ale może macie jakieś pomysły xD (ja już wiem, ale ciii...)
No dobra...
Do zobaczyska wkrótce..
Pozdrawiam.
Całuski :*

niedziela, 10 stycznia 2016

IV.Nic tak nie uszczęśliwia, jak poczucie bycia komuś potrzebnym.

Minął kolejny dzień, Amelia została w domu i próbowała zasnąć, lecz za każdym razem we śnie pojawiał się tajemniczy brunet. Miała tak wiele pytań, ale na żadne z nich nie znała odpowiedzi. Szykując się do pracy, postanowiła przeprowadzić szczerą rozmowę ze swoją szefową. Od samego początku uważała, że pani Alicja mogłaby być jej wymarzoną mamą. Założyła połyskującą bluzę , jeansy skinny fit i opuściła mieszkanie. Podążała dobrze znaną drogą, kiedy nagle pojawił się przed nią bezkonkurencyjny mężczyzna.

-Zmierzasz do Wenus?

-Tak, a ty pewnie na Mars? - zaśmiała się.

-Czytasz w moich myślach...-objął ją ramieniem.

-Ej!-nastolatka odskoczyła od niego.

Znając życie była jedyną dziewczyną na tym świecie, która w tym wieku nie miała jeszcze chłopaka. Wszystkie jej koleżanki, znajome i najlepsze przyjaciółki były w stałych związkach, a ona zbywała je tekstem ,,to skomplikowane''. Powiedziała tylko prawdę Hance, którą poznała dopiero w Bydgoszczy. Nie wyśmiała ją, a Amelia poczuła się pewniej. Z rozmyśleń wyrwał ją zachrypnięty głos chłopaka.

-Jesteśmy.-otworzył drzwi i przepuścił Kowalską.

Salon został otwarty niecałą godzinę temu, a na swoją kolej czekały trzy klientki. Brunetka pozbyła się swojej czarnej ramoneski z frędzlami, którą wręczyła brunetowi i zakładając biały fartuszek, zajęła się swoją ulubioną klientką. Powoli wykonywała trudny wzór na fioletowych paznokciach, a kiedy efekt wyszedł doskonale, została ucałowana przez panią adwokat i otrzymała dodatkowy napiwek. Odprężała się w pracy, lecz widząc bruneta nie mogła się na niczym skupić. Po dwóch godzinach w salonie nastał spokój i popijała gorącą herbatę.

***
Wolański widząc, że zostali na chwilę sami, przysunął krzesło najbliżej do brunetki. Serce na widok tej kobiety szalało i myśli od kilku dni kręciły się tylko wokół niej. Dotknął delikatnie jej chłodnej ręki, a ona obdarzyła go uśmiechem aniołem.

-Nikuś!- usłyszeli głos kobiety z zaplecza.

Zniknął na chwilę, lecz kiedy wrócił jej nigdzie nie było. Czarna ramoneska zniknęła z wieszaka razem z nią. Wybiegł z salonu i zaczął jej szukać. Wiedział, że nie mogła odejść daleko, ale nigdzie nie spotkał dziewczyny.

***

Przez natłok kobiet w pracy prawie zapomniała o wizycie na pobliskiej poczcie. Zgarnęła koperty przyszykowane przez szefową i pobiegła do urządu pocztowego. Zdążyła w ostatnim momencie i znowu udała się do miejsca zatrudnienia. Zastała tam jedynie panią Alicję, która właśnie czytała kolorowe czasopismo.

-Już jesteś.- kobieta wstała i wręczyła jej kopertę.- Ostatnio wybiegłaś tak szybko, że nie wręczyłam Ci wypłaty.

-Nie szkodzi.-schowała pieniądze do torby.

-Zauważyłam, że mój syn zaczął często tutaj przychodzić.-zaśmiała się.-Nikodem nigdy nie lubił tego miejsca, bo czuł się niekonfortowo, ale chyba coś się zmieniło.

-To ten chłopak jest pani synem?

-Tak, urodziłam go, gdy miałam dwadzieścia jeden lat.

-Ja muszę już iść.-wybiegła zadowolona z salonu.

Na zewnątrz temperatura spadła poniżej dziesięciu stopni, a dziewczyna wracała do domu przyodziana w cienką bluzę. Nie czuła panującego zimna, lecz ciepło, które rozgrzewało jej serce. Wróciła do mieszkania dziadków i z wielką radością zaczęła przygotowywać placuszki bananowe, wcale nie przejmując się uwagami wścibskiej sąsiadki. Zasypiając, myślała tylko o nim. O synu właścicielki salonu. O Nikodemie Wolańskim, który zajął ważne miejsce w życiu Kowalskiej.

~*~
Jest czwóreczka, którą wstawiam, oglądając mecz.
Mam nadzieję, że wygramy, bo dwa ostatnie spotkania nie zaliczają się do szczęśliwych :(
Czekam na Wasze opinie :3
Dziękuję, że jesteście.
Całuję,
Panienka Nowaq.
Do boju Polsko !

piątek, 8 stycznia 2016

III.Nocą najlepiej się myśli o tym co by było, gdyby...

Amelia prosto ze szkoły udała się do salonu kosmetycznego. Poukładała sobie wiele spraw, więcej czasu poświęcała na przyjemności i od dwóch tygodni niczego się nie bała. Jedyne, co zmieniło się w jej życiu to nieobecność młodego bruneta. Za każdym razem spotykała go przypadkowo, a od czternastu dni nie miała z nim kontaktu. Chodząc po galerii miała wrażenie, że widzi chłopaka w innych obecnych mężczyznach. Jej dziwne zachowanie zostało zauważone przez dziadków, którzy martwili się o wnuczkę. Natomiast Kowalska starała się, aby nie mieli powodów do stresu. Wróciła do rzeczywistości i zajęła się kolejną klientką tego dnia. Delikatnie i z wielkim spokojem nakładała brzoskwiniowy odcień lakieru na długie paznokcie, gdy zobaczyła go siedzącego na kanapie. Pojawił się szybko, a dzwonki wiszące nad drzwiami nie oddały żadnego dzwięku. Było to dla niej zbyt niezrozumiałe, jak na tę chwilę. Powoli zbliżała się godzina zamknięcia, a szefowej jak nie było tak nie ma. Od kilku dłuższych chwil patrzyła się w limonkową ścianę i omijała wzrok chłopaka.

Nikodem w tym czasie mógł przypatrywać się jej spokojnej twarzy. Jedyne, co nie pasowało do wyglądu nastolatki sprzed dwóch tygodni to krótsze włosy. Zaśmiał się cicho pod nosem i zajął miejsce naprzeciwko niej. W ręce wpadły mu dwa bezbarwne lakiery, lecz ona szybko mu je wyrwała.


-Obserwuje Cię od kilku dni, a ty mnie omijasz.-szepnął, patrząc się w jej oczy.

-Wzrok mam jeszcze dobry i nigdzie Cię nie było.

-Wczoraj kończyłaś pracę przed szesnastą i byłaś tutaj prawie trzy godziny.

-Tego już za dużo.-pokręciła z niedowierzaniem głową i wstała.

-Już nic nie będę mówić, ale cieszę się, że w Bydgoszczy będzie taka piękna pani ratownik.

Dziewczyna prawie zachłysnęła się własną śliną. Znał godziny jej pracy i wiedział, że po liceum szykuje się na studia ratownictwa medycznego. Zwyczajnie teraz przesadził, a ona uważała, że wolałaby nie mieć takiego anioła stróża. Nie był jej potrzebny do niczego, bo przemogła w sobie strach i uwielbiała wracać do domu ciemną nocą. Usłyszała znajomy dźwięk otwieranych drzwi i ujrzała swoją szefową.


-Nikuś miałeś dać jej klucze.-kobieta podeszła do niego i ucałowała go w policzek.

-Proszę.-położył je na stoliku.

Amelia nie wiedziała, co myśleć o zachowaniu szefowej. Z tego, co słyszała pani Alicja skończyła trzydzieści osiem lat i zabawiała się w związek z takim młodzieńcem. Nie lubiła oceniać ludzi, dlatego mówiąc ciche do widzenia, opuściła salon kosmetyczny. Wychodząc prawie potknęła się o sznurówki, dlatego wiążąc je, usłyszała dalszy dialog między dwójką ludzi.

-Będę w domu przed dwudziestą, kocham Cię.-mężczyzna zamknął drzwi i podążał tuż za nią.

Straciła go dopiero, gdy wsiadła do autobusu. Całą noc przeleżała w łóżku ze łzami w oczach. Wycierała rozmazany tusz chusteczką i wiedziała, że straciła szansę na fajnego przyjaciela, a może w przyszłości kogoś więcej.



~*~
Witam :3
Leci do Was trójeczka, w której Amelia orientuje się, że uroczy brunet jest zajęty :(
Czy aby na pewno nie będzie z tego coś więcej?
Dowiecie się w kolejnych rozdziałach
Opinię pozostawiam dla Was :D
Bye :3

środa, 6 stycznia 2016

II.,,Kto wie, może już zawsze będziesz brakującą częścią mojej układanki''.

Życie nie zawsze jest kolorowe, a sytuacje, które ogląda się w telewizji w programach dokumentalnych mogą przytrafić się każdemu z nas. Jedna spokojna noc zamieniła się w koszmar. Amelię jednak uratował młody chłopak i przy jego pomocy, dziewczynie nic się nie stało. W przeciągu tygodnia znalazła dorywczą pracę w salonie kosmetycznym i nareszcie mogła odciążyć swoich dziadków od zbędnych wydatków. Usiadła na swoim stanowisku i zajęła się swoją pierwszą klientką.

-Pani Amelko dziękuję bardzo.-kobieta wręczyła jej trzydzieści złotych.-Są piękne.

-To ja dziękuję, że postanowiła pani mi zaufać.-uśmiechnęła się.

Kowalska dostała także pochwałę od szefowej i ściągając z wieszaka płaszcz ruszyła do wyjścia. Przypadkowo zderzyła się z wysokim mężczyzną i nagle wspomnienia z pechowego piątku powróciły. Zerknęła na niego niepewnie i natrafiła na niebywale niebieskie tęczówki.

-My się chyba znamy.-dziewczyna ominęła go i wyszła.

Czy nigdy nie minie strach? Czy on będzie towarzyszył w jej życiu na stałe? Amelia bez celu spacerowała po ulicach miasta. Nie przejmowała się tym, że za parę dni będzie chora. Deszcz w tej chwili pomagał i pozwalał zapomnieć o problemach. Miała dopiero siedemnaście lat, a w pewnych momentach zastanawiała się czym ten los ją jeszcze zaskoczy. W Bydgoszczy miało być inaczej, a miała już za sobą bliskie spotkanie z dresiarzami, którzy zabierając z czerwonego portfela czterysta złotych, uciekli. Wiedziała, że była to zasługa tajemniczego bruneta i wchodząc do galerii, zorientowała się, że właśnie dzisiaj znowu go spotkała.

-To trzeba być głupim.-szepnęła do siebie.


Nikodem w tym czasie uczestniczył w zakupach. On wyjątkowo wolał usiąść na wygodnej kanapie i zamówić ubrania w sklepie internetowym. Mama od pół godziny szukała idealnej sukienki na dwudziestą rocznicę ślubu i nie zwracała na niego uwagi. Brunet rozejrzał się po sklepie i ujrzał wychodzącą z przymierzalni brunetkę. Trzymała w ręku czerwoną koszulę. Widział ją po raz trzeci i znowu nie ujrzał na jej twarzy uśmiechu, a wiedział, że tylko tego jej brakuje. Podszedł do rozmawiającej przez telefon dziewczyny.

-Babciu za chwilę będę.-usłyszał, a ona w tym czasie wrzuciła telefon do torby. -Śledzisz mnie?-podeszła do kasy.

-Skądże, nie lubię chodzić po sklepach.-uśmiechnął się.-Ale jako twój anioł stróż robię dla Ciebie wyjątek.-dziewczyna zaśmiała się.

-Dziękuję.-na twarz wkradł się uśmiech.

Miał ją przez chwilę na wyłączność, ale po chwili znowu został sam. Od pierwszego spotkania już mu się spodobała. Miała wyjątkową urodę, piękne włosy i uroczy uśmiech. Może to jeszcze nie miłość, ale zauroczenie na pewno.



~*~
Trochę weny powróciło, jednak to chyba nie to samo...
Rozdział do oceny zostawiam Wam, dla mnie przeciętny.
Macie jakieś specjalne życzenia : Co dalej ma być?
Chętnie poczytam i może wykorzystam w kolejnych rozdziałach.
Pozdrawiam.
Buziaki :*

piątek, 1 stycznia 2016

I.Malutka wybrałaś dobry adres.

Piątek - trzynastego
Popołudnie

Pogoda się zmienia, w klasie coraz mniej ludzi. Z całej obecnej trzydziestki, w tej chwili zostało ich tylko dwunastu. Kowalska właśnie zaczęła ostatnią godzinę, którą jest biologia. Sympatyczna nauczycielka oddała kartkówki, dlatego humor Amelii jeszcze bardziej się poprawił. Po chwili dostała w ręce swoją kartkę i była szczęśliwa z kolejnej piątki. O trzynastej trzydzieści dzwonek poinformował o wyczekiwanym weekendzie. Brunetka chwyciła zieloną torbę i opuściła budynek. Na zewnątrz panował upał, który z chwili na chwilę narastał. Siedemnastolatka założyła przeciwsłoneczne okulary i wsiadła do tramwaju z numerem 13. Resztę popołudnia spędziła w towarzystwie babci i jej siostry. Jak zawsze dokładna i idealna Amelia Kowalska miała już odrobione lekcje i w ciągu dwóch godzin pokonała ogromny materiał nauki na poniedziałkowy sprawdzian. Wieczorem wybrała się do najlepszej przyjaciółki z klasy, aby pogadać o wszystkim i o niczym. Dziewczyna nawet nie zauważyła, że spędziła u niej kilka dobrych godzin, więc kiedy opuściła dom państwa Grabowskich, na dworze panowała już noc. Niebo połyskiwało gwiazdami, a latarnie załączyły się. Brunetka jeszcze bardziej wystraszona, zorientowała się, że właśnie wybiła północ. Zdenerwowana z podniesionym ze strachu ciśnieniem, minęła grupkę dresiarzy.

-Mamy towarzystwo.-zaśmiał się jeden z nich.

-I to jeszcze jakie ładne.-poczuła jak wysoki chłopak przyciąga ją do siebie.

-Malutka wybrałaś dobry adres.-ledwo usłyszała kolejny głos.

W głowie przeanalizowała wszystkie myśli i próbując się wyrwać z rąk dresiarza, poczuła jak kolejny odpina zamek jej sukienki. Zamarła, bo nie tak wyobrażała sobie tą noc. Dopiero teraz zorientowała się, że dzień pecha postanowił się dla niej wydłużyć.
 
~*~
Musicie mi wybaczyć, ale ja lubię pisać krótkie rozdziały. Za to wyżej przepraszam, ale chyba wtedy nie miałam weny.
Kolejny dopiero w planach, więc troszeczkę poczekacie.
Czekam na Wasze opinie :)